wejść na sykomorę

19 listopada

Korzystając z pięknego czasu jakim są godziny rektorskie postanowiłam coś niecoś napisać.
Z ostatniej chwili, to wiadomość o śmierci mamy ks. Jerzego Popiełuszki. Zawsze chciałam się z nią spotkać. Nie powiem, że mi smutno, że zmarła, albo że 'szkoda'. Wierzę bardzo mocno, że jest ona bardzo szczęśliwa, blisko swojego błogosławionego syna. To bardzo ważny czas, coś się jakby kończy, ale...nie ma co rozpaczać. Wydała na świat wielkiego świętego. Wieczny odpoczynek racz dać jej Panie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci na wieki. Jest dużo miejsc, które chciałabym odwiedzić, ale szczególnie jakoś bardzo chcę pojechać do Włocławka, przy tamie, tam gdzie zamordowano ks. Jerzego pomodlić się. Myślę, że mi się to uda.

Bardzo mocno odnajduję się w dzisiejszej Ewangelii. Jestem takim Zacheuszem. I nie chodzi o to, że jestem koniecznie zobaczyć Jezusa i jestem w stanie nawet "wejść na drzewo", aby spełnić swoje pragnienie. Jestem jedną z wielu osób Kościoła (tłumu), które mają w sobie takie właśnie pragnienie (taką przynajmniej mam nadzieję). Ale mój niski wzrost - niska samoocena, problemy z akceptacją siebie itp. nie pozwalają mi być razem z tym tłumem, obawiam się, że Jezus nie dostrzeże mnie (przecież takiej 'byle jakiej') wśród wielu lepszych ludzi. Dlatego wchodzę na sykomorę, czyli podejmuję bardzo wiele niepotrzebnych tak naprawdę działań, aby zostać zauważoną przez Niego. Jezus nie tylko mnie dostrzega, ale też mówi: dziś muszę się zatrzymać w twoim domu! I tak sobie myślę w kontekście różnych odwiedzin, co bym zrobiła, gdybym miała ugościć Jezusa Chrystusa- BOGA. W pierwszej kolejności, to na pewno bym się bardzo denerwowała, mam coś takiego, że jak mam się z kimś spotkać albo ktoś ma mnie odwiedzić, to od razu się bardzo denerwuję (w sensie stresuję, a nie: jestem zła :) ), następnie bym pobiegła do sklepu kupić wino i jakieś produkty, żeby przygotować obiado-kolację (jeśli o moje umiejętności kulinarne chodzi, to poprzestałabym na sałatce), a później bym się zamyśliła: w co się ubrać? Chciałabym Go dobrze przyjąć. Spojrzał na mnie, chcę mnie odwiedzić, zatrzymać się u mnie, mimo moich licznych grzechów, mimo tego że jestem zgorszeniem dla 'tłumu' (Kościoła). Kiedy jednak myślę sobie, co jeszcze powinnam zrobić, to chyba pierwsze co przychodzi mi do głowy (a próbuje to jakoś wybić z niej), to: spowiedź, czyli CZYSTE SERCE. To ono jest najważniejsze w spotkaniu z Jezusem.
bogata, bo akurat w tym pewnie trochę się różnimy, niskiego wzrostu też nie jestem. Ale podobnie jak on chcę
Wydaje mi się, że już niedługo może być taki moment, że ci którzy jakoś tam mnie poznali bliżej, znają ciemne strony mojego życia, a są właśnie tym 'tłumem' powiedzą: Do grzesznika poszedł w gościnę. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale ten dzień jest dniem przeze mnie mocno wyczekiwanym. Niezależnie od głosów, które będą, to będę się radowała spotkaniem z Jezusem, tym że On się zatrzyma w moim domu... 
I będę powtarzała, że Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło. 

Obym wytrwała w swoich postanowieniach, i obym nigdy nie straciła tej chęci zobaczenia Jezusa.

A Wam życzę tego samego - CHĘCI spotkania się z Jezusem, który jest naszym Zbawcą, Panem, Przyjacielem.


pax! ;]

You Might Also Like

7 komentarze

  1. Dostrzegam podobieństwo między tym z obrazka,a Tobą;-) Monia-zamiast obserwować wszystko z daleka,wejdź w tę rzeczywistość.Ale nie, oczywiście Cykor:-) pozdrawiam, j.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest podobieństwo, jest. Wszak o tym właśnie pisałam ;) Łatwo powiedzieć, trudniej podjąć decyzję. Zresztą... kto tu po maturze pracował najpierw, zanim... a no właśnie... ;) Pozdrawiam, pax! ;]

      Usuń
  2. Dziękuję za zaproszenie, właśnie myślałam o odwiedzeniu Muzeum ks. Jerzego, i sanktuarium błogosławionego przy parafii św. Stanisława Kostki. Może kiedyś się uda... :) Pax

    OdpowiedzUsuń
  3. Służę pomocą, oprowadzę! Byłem na beatyfikacji księdza Jerzego. Wówczas jego mama na Placu Piłsudskiego odmówiła z wiernymi jedną dziesiątkę różańca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomoc wskazana, bo Warszawy nie znam i nie przepadam ogólnie ;) Dziękuję. Myślę, że śp. Marianna - mama ks. Jerzego jest też świętą kobietą, prostą, ale bardzo dobrą. To co mówiła w różnych wywiadach (a na pewno potwierdzała to życiem) świadczyło o Jej głębokiej więzi z Jezusem i Maryją.

    OdpowiedzUsuń
  5. Komentarz o 6:47 rano. Ja widzę, że jesteś gotowa zwiedzać Warszawę z samego rana!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię rano wstawać. Wstaję rano tylko wtedy, kiedy muszę (czyli kiedy mam zajęcia na uczelni) :)

    OdpowiedzUsuń