Przebudzenie

31 marca

Jutro już Niedziela Męki Pańskiej zwana Palmową. Pierwszy dzień tygodnia....nieprzeciętnego tygodnia, bo WIELKIEGO. Przeżyliśmy już jakieś rekolekcje, odbyliśmy jakąś spowiedź i teraz jakoś przetrwamy ten tydzień do Świąt. 



Przez cały Wielki Post miałam postanowienia, obietnice względem siebie, ludzi i Pana Boga. Dużo się w tym czasie wydarzyło, jednocześnie nie było żadnego przełomu, ani żadnego 'show', które by wywarło szczególne wrażenie na mnie, które w sposób szczególny by poruszyło serce. Powierzchownie analizując nic wielkiego nie osiągnęłam. Kiedy jednak wejdę w ten czas głębiej, to widzę że toczyła i toczy się walka o człowieka. Walka o mnie. Wytrwałam w 40h Poście w intencji bezdomnych. Wzięłam udział w modlitwie za nienarodzone dzieci: Uratuj Świętego. Wysłuchałam rekolekcji szkolnych, parafialnych i internetowych. Uczestniczyłam w nabożeństwach wielkopostnych - szczególnie utkwiła mi w pamięci Droga Krzyżowa na Poczekajce. Przez znaczną większość trwałam w łasce uświęcającej (co było zdecydowanie największą radością i zapewniało wewnętrzny pokój, bez którego NIC nie byłoby możliwe). Cieszę się przemyśleniami, które zrodziły się w czasie tych dni.Wszystko było bardzo banalne, takie proste, ale właśnie szatan jest mistrzem od spraw zawiłych, natomiast Bóg, jak już zdążyłam się przekonać i wciąż się w tym utwierdzam jest specjalistą od prostoty. Dlatego wcale nie bez sensu było posługiwanie się tymi prostymi 'narzędziami', ponieważ są one cenne w oczach Boga. Tak jak cenny jest człowiek w swojej prostocie ( "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego”). Wiem, że odkładanie sakramentu pokuty na ostatnią chwilę nie jest dobre, ale wiem też, że czasem jest konieczne... Generalnie w ogóle chodzi o częstą i dobrą spowiedź. Jezus powiedział do siostry Faustyny: 
Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że Ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. Tu nędza spotyka się z Bogiem miłosierdzia (Dzienniczek, 1602).

I właśnie to spotkanie jeszcze przede mną. Wbrew pozorom to bardzo proste spotkanie, tajemnicze, ale nieskomplikowane. Tylko czy jestem 'głodna' tego spotkania? Myślę, że tak. Gdybym nie została przywołana przez Boga na to spotkanie, to nie odczuwałabym owego głodu (zaczerpnięte od św. Tomasza).
Sama spowiedź jeszcze niczego nie załatwia. Potrzeba więcej- odpowiedzi na nadrzędne pytania, poruszenia i rozważenia tych najistotniejszych kwestii: kim jestem, jak wierzę, i później jak i czy w ogóle służę.
To szczególnie ważne i potrzebne w rozeznawaniu powołania, które coraz to intensywniej próbuję rozpoznać. Zaintrygowały mnie ostatnim czasem słowa ojca Leona Knabita, który mówi, że: "nie trzeba mówić o katolicyzmie – trzeba „robić katolicyzm”, czyli postępować po katolicku." To bardzo mądre stwierdzenie i potrzebne, aby wstrząsnąć mną, aby może trochę więcej we mnie było pokory.
Wszyscy chcemy doświadczyć czegoś nowego w tym naszym chrześcijaństwie. Nie chodzi o zmianę chrześcijaństwa, katolicyzmu, ale o zmianę mojej wiary z letniej na gorącą. Dla mnie właśnie to będzie chrześcijańskim news'em- zdecydowanym ociepleniem- postępowanie według tego, co już wiem i co poznaję jako Prawdę.

"Zbudź się o śpiący...", przebudź się z chrześcijaństwa, którym jesteś znudzony, którym jesteś rozczarowany...na jutrzejszej Mszy rozpoczynającej Wielki Tydzień, a może już na dzisiejszej wieczornej modlitwie, a "...zajaśnieje ci Chrystus".

Jeśli jesteś Szymonem z Cyreny, weź krzyż i nieś go za Nim. Jeśli jesteś jak ten łotr razem z Nim przybity do Krzyża, miej jego rozeznanie i w Ukrzyżowanym uznaj Boga- On z powodu ciebie i twojego grzechu został zaliczony do przestępców; ty ze względu na Niego przyjmij Jego sprawiedliwość. Uczcij Tego, który dla ciebie zawisł na krzyżu, i razem z Nim do krzyża przybity, wyciągnij z tego korzyść dla siebie: śmiercią zdobądź zbawienie, z Jezusem wejdź do raju i przypatrz się temu, coś utracił.
Wpatruj się w jego piękno, a urągającemu łotrowi daj umrzeć na zewnątrz razem z jego urąganiem. Jak Józef z Arymatei zażądaj wydania ciała od tego, który ukrzyżował, i niech stanie się ono twoją własnością, ono, które przyniosło oczyszczenie świata. Jak Nikodem, w godzinach nocnych szukający Boga, przynieś do grobu wonności i nimi namaść Jego Ciało. A jeśli jesteś Marią, czy ową drugą Marią albo Salome lub Joanną, przyjdź płakać u grobu przed brzaskiem jutrzenki. Uczyń tak, aby dane ci było ujrzeć przed innymi odwalony kamień, a może też i aniołów, a nawet samego Jezusa.
 św. Grzegorz z Nazjanzu, biskup (kazanie, fragment)

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Dziękuję za komentarz pozostawiony u mnie ;-)

    "Talitha cum..." jeden z moich ulubionych fragmentów Pisma Świętego.... ;)
    Tym bardziej zachęcił mnie do czytania.
    Przyznam że na razie pobieżnie przeczytałam kilka pierwszych postów, ale przyznam, że mnie zaintrygowałaś.

    Widzę tutaj we fragmentach podobne myśli do moich własnych, także....Dziękuję ;)

    Byś był gorący i nigdy letni...
    ten fragment wraca do mnie co i rusz.
    I tutaj - znowu.

    Mądrze piszesz, więc jeszcze więcej otwartości na Ducha życzę ;)

    OdpowiedzUsuń