w drodze do Emaus

23 kwietnia

Powrót do Lublina radosny - dostałam naleweczkę, a jutro nie mam zajęć, choć miałam mieć ich sporo, ale... godziny dziekańskie :)

Modliłam się ostatnio: Panie, daj mi Słowo, które mnie naprawdę przeniknie do szpiku (por. Hbr 4,13). Słowo, które pokaże mi w którym miejscu w tym życiu duchowym jestem, w czym jest problem, że wciąż nie mogę znaleźć trwałego pokoju. I dzisiejsze Słowo przemawia do mnie wyraźnie. Utożsamić mi się pozostaje z uczniami z drogi do Emaus. Uczniowie uciekają z Jerozolimy trochę jakby 'nienasyceni', trochę zawiedzeni. Są po prostu - jak pisze Pismo - smutni.
Idealnie oddające to stan, w którym ja się znajduję. Spotkanemu na ich drodze opowiadają o swoich niezrealizowanych, jakiś zagubionych nadziejach... O tym, że Jezus z Nazaretu  który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu został wydany na śmierć i ukrzyżowany. Nie mówią o tym, że zmartwychwstał. Mówią, że niewiasty, że apostołowie, wprawdzie coś wspominali o pustym grobie, ale dla tych uczniów - bohaterów dzisiejszej Ewangelii nie ma Niedzieli Zmartwychwstania. Oni żyją ciszą i pustką Wielkiej Soboty, bo Król zasnął ( jak głosi starożytna homilia). I dalej mówią, to znane mi tak dobrze z mojego życia: A myśmy się spodziewali... Przecież ja ciągle się spodziewam czegoś, co nastąpiło, następuje, czego dokonuje Jezus Chrystus w moim życiu - przez tyle niesamowitych, pięknych osób, które wciąż poznaję, przez tyle radości, której mi daje, wydarzeń, sytuacji, możliwości, a zostaje przeze mnie najzwyczajniej w świecie to wszystko  n i e d o s t r z e ż o n e. Tak łatwo przegapić zmartwychwstanie. Na Eucharystii Go poznaję - na Łamaniu Chleba oczy mi się otwierają. Wtedy jest wszystko proste. Widzę chleb, ale wierzę, że jest to Jego Ciało. Kiedy Chrystus znika mi z oczu, wychodzę ze świątyni - no właśnie, co dalej zrobię? Bardzo bym chciała wrócić do Jerozolimy - do swoich braci i sióstr, którzy spotkali Zmartwychwstałego i być, żyć w jedności z nimi, bez obaw, bez lęku. Chrystus nie zawodzi. 

Niech to Słowo działa we mnie i przemienia moje serce! 
Bogu Najlepszemu niech będą dzięki!

pax! ;]

You Might Also Like

3 komentarze

  1. Może i mnie kiedyś przypadnie Słowo skierowane tylko do mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg mówi, problem polega na tym, że trudno MU się przebić z tym Słowem do naszych serc często 'zabetonowanych' grzechem albo też naszą wolną wolą, którą zamieniamy w samowolę. Cóż...tacy jesteśmy. Powodzenia, pax!

      Usuń
  2. Piotr jak zawsze - głębokie myśli. I dobrze :) Radości życzę Piotrze, pax ;)

    OdpowiedzUsuń