cieszy mnie...

04 września

Uwaga uwaga, to jest ten moment, kiedy się chwalę a jednocześnie dzielę swoimi niepokojami :) Piszę do Was z nowego laptopa. I pierwsze moje przemyślenia, jeszcze "na gorąco" są takie, że gdybym kupiła sobie nawet najlepszego laptopa na świecie, najlepszy telefon, pojechała na ekstra wycieczkę zagraniczną, to to wszystko jest niewystarczające by być szczęśliwym człowiekiem. To mało "odkrywcze" dla tych, którzy na co dzień żyją blisko Boga i dla drugiego człowieka, a znowu zaskakujące dla ludzi, którzy żyją duchem "tego świata". To jest ciekawe, że dążymy, żeby mieć coraz lepszy samochód, coraz lepszy komputer, coraz ładniejszy dom, i...wciąż jest nam mało. Po co to wszystko? Naprawdę nie rozumiem, ale niestety daję się na to nabrać w imię bycia w "normie" (czyli nie odstawania za bardzo od wszystkich ludzi w moim wieku, bo i tak wystarczająco jestem oryginalna, czyli jak mówią niektórzy po prostu: dziwna). Druga ciekawa rzecz: to, że jestem w tej "normie", też wcale mnie nie cieszy.
Zatem... co mnie cieszy?
Cieszą mnie ludzie. Cieszą mnie spotkania z ludźmi, takie spotkania twarzą w twarz, przy herbacie, kawie, piwie. Spotkania w czasie których mówi się o czymś w moim przekonaniu ważnym. Gdzie nie mówi się ciągle o pieniądzach (często nie wprost), ale o uczuciach, przeżyciach. Szczególnie spotkania z bliskimi mi ludźmi, ale też z nowo poznanymi. Nie uważam się za osobę bardzo towarzyską, ale lubię poznawać nowe osoby i ich życie. 
Cieszy mnie Bóg. Mimo że często Go nie czuję. Pewność (którą mam), że On Jest daje mi radość. Ta pewność to wiara, a wiara jest łaską. On który jest w Eucharystii, którą nie zawsze przeżywam godnie, On który jest w Słowie, którego czasem nie rozumiem, a innym razem czytam bezmyślnie. On, który JEST - cieszy mnie, raduje, daje mi poczucie zadowolenia, spełnienia. 
Cieszy mnie praca. I nie chodzi tu o wykonywanie jakiegoś zawodu, bo jeszcze tego nie robię, a nawet gdybym, to sądzę, że też nie pracę zarobkową mam na myśli. Jeśli zrobię coś, co mi, bądź komuś może pomóc, czy posłużyć to bardzo mnie to cieszy, bo widzę że ktoś dzięki temu ma "lepiej" czy "lżej".
To takie trzy "filary", które podtrzymują moje życie. Gdyby nie to, na pewno bym pogrążona była w głębokiej depresji. Nie przesadzam wcale.

Chciałabym tak bezgranicznie stać się nie z tego świata, a jednocześnie uważana być za tą "w normie" i dochodzę do wniosku, że to się ze sobą okropnie kłóci. Przynajmniej ja tego nie potrafię połączyć, nie potrafię znaleźć złotego środka. Stwarza to mętlik w mojej głowie.
Uwielbiam Cię Panie w tym mętliku.

"Wytrwajcie w Miłości MOJEJ" J 15,9


pax!

You Might Also Like

0 komentarze