14 czerwca

Nie mam ochoty na nic. Nawet na sen, co w przypadku takiego śpiocha jak ja, jest naprawdę niespotykane, tym bardziej że spałam dzisiaj stosunkowo krótko, bo tylko 5 godzin (dla mnie to naprawdę bardzo krótko). Ciągle egzaminy, kolokwia, i sprawy związane z uczelnią, których mam już serdecznie dosyć.

Na szczęście wczorajszy dzień spędziłam w bardzo miłym towarzystwie mojego przyjaciela (jego spontaniczność jest urzekająca ;) ) i tak wiele jest myśli związanych z tym spotkaniem. Na co dzień dzieli nas ok. 8 tysięcy km (...), a jesteśmy sobie bardzo bliscy. To jest naprawdę piękne i budzi we mnie wiele wdzięczności, przede wszystkim Panu Bogu, że w swej hojności dał mi spotkać takich ludzi jak właśnie mój przyjaciel w moim życiu. W ogóle dziwnie się czuję, bo z tej wdzięczności i zachwytu....nie mogę nic przełknąć. Pewnie dochodzi do tego też myśl, że znowu długo jednak nie będziemy się widzieli, a ja jestem typem człowieka, który wciąż za kimś tęskni (nie wiem dlaczego i czy mam jakieś podstawy by tak twierdzić, ale uważam to za słabość, a nawet pewną niedojrzałość), więc tym większa tęsknota za bliskim człowiekiem. I te niedające się powstrzymać łzy. Są relacje i Relacje. Zdecydowanie. Tych Relacji zdecydowanie mniej, ale myślę, że ma to sens. Nie da się mieć wielu Relacji, bo takie znajomości wymagają zaangażowania (nie mylić ze zniewoleniem).
Poza tym, to też myślę, że dobrze, że takie spotkania są raz na jakiś czas. Gdyby takie spotkania były codziennie, straciłby swoją wartość i wyjątkowość.

Powinnam się uczyć, wszak sesja trwa, ale jak już wspominałam, nie za bardzo mam nastrój. Poza tym na razie wszystko pięknie do przodu, więc mogę pozwolić sobie na chwilę wytchnienia. Jutro napiszę pracę zaliczeniową (właściwie ją dokończę, jeszcze jakieś 2-3 strony), i nauczę się na egzamin wtorkowy. W poniedziałek mam kolokwium, ale nienależące do trudnych. W ogóle to studiowanie mi się podoba, ale w studiowaniu (w praktyce) wiele mi się nie podoba. Przede wszystkim to nieuczciwość na każdym kroku: wszędzie ściągi, wpisywanie na listę za kogoś itd. Można powiedzieć: no błahe sprawy, no...pewnie błahe, ale jakoś mnie to dotyka, bo widzę że moja praca, naprawdę często dni i noce ślęczenia nad notatkami jest po prostu uznawana za głupotę. Bo przecież lepiej jest zrobić ściągi i dostać 5 za spisanie z nich informacji. Gryzie mnie to, ale mam świadomość, że ja jestem nieuczciwa pewnie w innych sprawach, a jeśli uczciwa, to mam inne przewinienia, więc nie jest to tak, że widzę źdźbło w oku bliźniego, a belki w swoim nie dostrzegam... Dostrzegam i zdecydowanie wiem, że to jest właśnie belka, która w porównaniu ze źdźbłem, jest naprawdę ogromna i pociąga ze sobą dużo większe i bardziej bolesne konsekwencje...dla wielu osób. Są takie kwestie w życiu, których nie jestem w stanie rozwiązać, wyprostować. Wiem jak, ale nie znajduję w sobie tyle siły. I to jest prawda, że po ludzku nie mam tyle siły, aby zmienić niektóre zachowania, aby zrezygnować z pewnych rzeczy w swoim życiu, które są złem, ale są wygodne, przyjemne, dają namiastkę szczęścia. I nawet gdy powiem, że "robię wszystko co w mojej mocy" (aby zrezygnować z jakiegoś zła, aby wybrać dobro itd. itd.), to wciąż robię za mało. Chrześcijanin ma moc, ale ta moc nie jest jego, nie od niego pochodzi, to jest Moc Boga. Zatem prawidłowo jest powiedzieć raczej w przypadku chrześcijanina: "Mój Bóg ma moc, dzięki Jego mocy, jestem w stanie....". Pokłaść nadzieję w Nim i pozwolić Mu, aby nas uczył w jaki sposób przestrzegać Jego prawa i zachowywać całym sercem (por. Ps 119,34) I to jest zadanie na całe życie w przypadku nas - grzeszników.

Brakuje mi czasu na pisanie na blogu, ale obiecuję, że po sesji się poprawię ;)
A w umyśle wakacyjne voyage już...

Pax ! ;)
i pamiętajcie:
Wierny przyjaciel potężną obroną,
kto go znalazł, skarb znalazł. (Syr 6,14)

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Studia... ten czas mam już za sobą... Na moim kierunku ściąganie nie było takie proste... sesja trwała cały rok, co tydzień wejściówki, kolokwia... Dla mnie sesja była czasem wytchnienia :D A teraz... cóż... na nic się to zdało... nie pracuję w zawodzie i cieszę się, że w ogóle pracuję...
    Życzę światła Ducha Świętego na ten czas ;)
    Dzięki za wpis ;)
    Robinis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, jak na razie Duch Święty niesamowicie działa :) Jeszcze 3 egzaminy (najtrudniejszy dla mnie, bo ustny w piątek).
      Pax! :)

      Usuń