aż do szpiku kości!

21 kwietnia

Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.
[Hbr 4,12]

Tydzień temu miała być notatka, ale jej nie było, z mojej winy. Dzisiaj notatka jest (choć pisząc to jeszcze nie mam pewności, że się ukaże). Jeśli podjęłam wysiłek, to myślę że powiedzie mi się napisanie. Do matury pozostało trochę ponad 10 dni: rozwiązuję arkusze, doczytuję lektury, powtarzam materiał... Robi się naprawdę gorąco, ale jest we mnie wewnętrzny spokój (dzięki Bogu!).
Co dzień poznaję bardziej siebie i odkrywam plan Boży względem mnie, a przynajmniej próbuję. Moja relacja z Bogiem jest chyba coraz dojrzalsza, bo coraz mniej jest spięć, buntów. Jednocześnie nie jest ona uśpiona, a bardzo żywa.
Dzisiaj będzie o Słowie Bożym, bowiem jutrzejsza niedziela rozpoczyna tydzień biblijny. Tegoroczny - czwarty już- tydzień biblijny odbędzie się pod hasłem: "Kościół domem budowanym przez miłość".
Pismo Święte zaczęłam czytać już dosyć dawno, ale nie o czytanie tutaj chodzi, a o rozważanie- szukanie jakby drugiej treści tego samego tekstu, która jest konkretnie do nas, ponieważ Biblia to Księga natchniona, więc ma ten 'podwójny wymiar'. Szczęściem jest, że w swoim życiu Bóg dał mi poznać takich ludzi, i być w takich miejscach, które pomagają mi poznawać czym jest naprawdę WIARA i w jaki sposób ją rozwijać. Kiedy ja zaczęłam uszczęśliwiać Boga własną osobą, On zaczął uszczęśliwiać mnie Sobą :) W jaki sposób 'zaczęłam uszczęśliwiać Boga własną osobą', w taki że zaczęłam wypowiadać wszystko przed Nim: prawdziwy płacz, prawdziwy ból, prawdziwą skruchę, prawdziwą radość- prawdziwą siebie, taką jaką mnie ukochał, z moimi słabościami i grzechami, które bierze na siebie, abym była szczęśliwa. Dopiero kiedy zaczęłam być sobą przed Nim, kiedy skończyłam z udawaniem i z taką oficjalną, obcą relacją jaką często przyjmujemy-Bóg jest gdzieś wysoko, jest BOGIEM, ale nie Przyjacielem, nie Ojcem- dopiero wtedy gdy sama w swojej relacji uznałam Boga za Pana, ale i za Przyjaciela i za Ojca odkryłam, jak On jest mi bliski i jakie chrześcijaństwo jest kapitalne, że my w naszym chrześcijaństwie mamy Boga w codzienności - w kościele, ale i w kuchni, i salonie, i sypialni, na spacerze i gdziekolwiek jesteśmy.
I od tego momentu jestem szczęśliwa. Mimo że odczuwam czasem smutek, przygnębienie, samotność, pustkę, to jest Bóg- Obecny w Słowie, które aż do szpiku przenika moje życie. Otwieram Pismo Święte i ZAWSZE On mówi do mnie. Bywało tak, że kiedy byłam w ciężkiej sytuacji czy to fizycznie czy duchowo On przyszedł ze swoim Słowem, wyszedł pierwszy z inicjatywą dialogu. Nie miałam Pisma Świętego przy sobie, ale On tchnął myśl- jakieś Słowo. I zupełnie w innej sytuacji- kiedy moja radość była tak wielka, że chciałam dzielić ją TYLKO z przyjaciółmi, znajomymi, On -który jest Bogiem zazdrosnym, przypomniał mi, że JEST i dalej pozostawił wolność wyboru... Przykłady Jego działania mogę mnożyć.
Wszystkie nieszczęścia natomiast wynikają z nieprzestrzegania Słowa Bożego, a jak mamy być wierni Słowu Bożemu, kiedy Go nie znamy? Może warto pójść za namową biskupów polskich, którzy w liście na jutrzejszą niedzielę piszą: „Wyłóżmy Biblię w najważniejszym miejscu mieszkania, zapalmy świece, odczytajmy stosowny fragment, który nam podpowiada rozum i serce.", przecież to tak niewiele, a może odmienić nasze życie.
Liczymy się ze słowami ludzi nam bliskich, ludzi których lubimy, których podziwiamy. Tak szanujemy ludzi ile właśnie liczymy się z ich słowami. A zatem: jak szanuję mojego Boga? Czy wystarczająco bardzo znam Jego Słowo?

Wróćmy do Pisma Świętego, jako najważniejszego Słowa w naszym życiu, jako Słowa, które najlepiej opisuje nas i nasze życie!

Pax!

PS. Kupiłam sobie z promocji w księgarni diecezjalnej wczoraj tę oto książkę za 5 zł :)
Jest dobra. Polecam!


You Might Also Like

4 komentarze

  1. Bo Jego Słowo jest NAJlepsze! On zawsze wie, czego nam trzeba :)
    Dzięki Meg., z modlitwą,
    pax! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniko, dziękuję za wpis, jaki zostawiłaś na moim blogu. Choć dzieli nas ok. 380 km:) i spora ilość lat, jesteś mi bliska w tym, co piszesz i jak przeżywasz swą wiarę. Pozdrawiam z karmelitańską modlitwą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero raczkuję w tym co naprawdę jest żywą wiarą. Dopiero w to wchodzę...a właściwie przechodzę, z szarzyzny praktyk religijnych do ŻYWEJ WIARY. Bardzo dziękuję - szczególnie za modlitwę, i nią się odwdzięczam!
      Pax ! :)

      Usuń
  3. "Wyłóżmy Biblię w najważniejszym miejscu mieszkania, zapalmy świece"
    To zdanie biskupów w ich liście zrobilo na mnie jakieś największe wrażenie, bo zdałam sobie sprawę,że u mnie PŚ leży wśród innych książek tak po prostu...

    A i będę pamiętać w modlitwie przed maturą i w trakcie- trochę moich znajomych zdaje w tym roku :)
    A ja z perspektywy lat twierdzę,że "matura to bzdura"...życie niesie nam większe wyzwania- wszystko przed Tobą :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :
    www.niewiasto-czego-szukasz.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń