Dużo się dzieje, bardzo dużo! :)
1. Na uczelni jak to na uczelni, ostatnio ciągle kolokwia i inne niepotrzebne zupełnie przedsięwzięcia, które mimo niechęci trzeba jednak przedsięwziąć :p
2. Piątek - jakby nie patrzeć, zbawienny :)
Najpierw (niespodziewana) adoracja Najświętszego Sakramentu. Spotkanie z Nim jest zawsze tak niesamowite, że brakuje słów, by je opisać. Towarzyszyło mi przez czas tej adoracji zdanie: "Nie lękaj się", towarzyszyło mi to nawet za mało, ono mnie wypełniało. W obliczu spowiedzi, bardzo trudnej zresztą, w obliczu różnych wydarzeń zdanie, które gdyby tylko zaufać Mu tak na 100% ułatwiłoby wiele i rozwiązałoby dylematy, które gdzieś w sercu są. Ufam, ale to moje zaufanie zawsze jednak jest ludzkim zaufaniem, słabym zaufaniem... W każdym razie dalej - przyleciał do Polski mój serdeczny znajomy, co prawda jeśli się spotkamy to dopiero w następnym tygodniu, ale jednak raduje mnie to, bo wiem, że on się cieszy z pobytu w ojczyźnie (mieszka na stałe za oceanem).
Później była długa rozmowa przy herbatce + spowiedź :) Ostatnio usłyszałam, że kierownictwo duchowe, to nie jest siedzenie przy herbacie, ale...u mnie na kierownictwie herbata była zawsze (a kierowników/stałych spowiedników miałam kilku) i tematy były przeróżne. Nie zawsze ściśle dotyczące życia duchowego. Czasem to gadanie zupełnie luźne, a czasem całe spotkanie milczenia. Bóg mówi różnym językiem i na różny sposób, najważniejsze dla Niego jest, aby do nas trafić, tak myślę... Tak, spowiedź - CUD odpuszczenia grzechów, miłosierdzie mnie ogarnia (oj, odczuwam to bardzo mocno!) :)
3. Sobota - minęła szybko, do 14 ogarnęłam się trochę w związku z jutrzejszym kolokwium z angielskiego i wtorkowym z jakiegoś przedmiotu, który niestety nie wiem jak się nazywa. A o 14.oo rozpoczął się dzień skupienia u sióstr kapucynek ;] Działo się, oj się działo! Żałuj, kto nie był :p
Pewnie dla każdej indywidualnie wiele się zadziało, dla mnie także. Myślę, że Pan Bóg pięknie zaplanował to wszystko: piątek spowiedź, sobota dzień skupienia z takimi odpowiedziami.
Ciekawe też doświadczenie - po pierwszym zapisanym na konferencji zdaniu wypisał mi się długopis. I tak mi dzisiaj Dobry (Bardzo Dobry :p) Człek wskazał, że nie bez powodu, bo czasem można się 'wypisać', a Słowo przejdzie obok nas, a przecież Słowo Boże jest ŻYWE.
"Ludzie przychodzą i odchodzą" i to jest właśnie czas tego odejścia... Dany na chwilę, a tak wiele uczynił dla mnie, dla mojego wnętrza. Jeśli czyta to ktoś, kto ma jakieś żale, urazy do kapłanów, kto doświadczył bólu z ich strony, kto został zgorszony ich zachowaniem i teraz postrzega przez pryzmat jednego takiego księdza wszystkich - mówię Ci: są dobrzy kapłani! Naprawdę są. Są kapłani, którzy są wierni. I może ja w swoim życiu też za mało właśnie takich księży spotkałam, ale patrząc na tego kapłana-zakonnika-kapucyna widzę więcej. Otworzyły mi się oczy - tak chyba mogę powiedzieć. Zresztą wzrok mi się poprawił nie tylko w patrzeniu na kapłanów, w wielu innych kwestiach (zresztą ważniejszych) także.
I właśnie tego dnia pojawiła się decyzja! Ważna (i od-ważna) decyzja, ale na razie pozostająca w sercu.
4. Niedziela Trójcy Świętej
Polecam ten artykuł: http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1009,ekonomia-trynitarna.html
Dużo wyjaśnia :)
W ogóle, to chcę Wam jeszcze dziś powiedzieć, że Bóg jest dobry. I że nigdy tak bardzo mocno nie byłam o tym przekonana.
Słońca (przede wszystkim w sercu) życzę! :)
Pax!
1. Na uczelni jak to na uczelni, ostatnio ciągle kolokwia i inne niepotrzebne zupełnie przedsięwzięcia, które mimo niechęci trzeba jednak przedsięwziąć :p
2. Piątek - jakby nie patrzeć, zbawienny :)
Najpierw (niespodziewana) adoracja Najświętszego Sakramentu. Spotkanie z Nim jest zawsze tak niesamowite, że brakuje słów, by je opisać. Towarzyszyło mi przez czas tej adoracji zdanie: "Nie lękaj się", towarzyszyło mi to nawet za mało, ono mnie wypełniało. W obliczu spowiedzi, bardzo trudnej zresztą, w obliczu różnych wydarzeń zdanie, które gdyby tylko zaufać Mu tak na 100% ułatwiłoby wiele i rozwiązałoby dylematy, które gdzieś w sercu są. Ufam, ale to moje zaufanie zawsze jednak jest ludzkim zaufaniem, słabym zaufaniem... W każdym razie dalej - przyleciał do Polski mój serdeczny znajomy, co prawda jeśli się spotkamy to dopiero w następnym tygodniu, ale jednak raduje mnie to, bo wiem, że on się cieszy z pobytu w ojczyźnie (mieszka na stałe za oceanem).
Później była długa rozmowa przy herbatce + spowiedź :) Ostatnio usłyszałam, że kierownictwo duchowe, to nie jest siedzenie przy herbacie, ale...u mnie na kierownictwie herbata była zawsze (a kierowników/stałych spowiedników miałam kilku) i tematy były przeróżne. Nie zawsze ściśle dotyczące życia duchowego. Czasem to gadanie zupełnie luźne, a czasem całe spotkanie milczenia. Bóg mówi różnym językiem i na różny sposób, najważniejsze dla Niego jest, aby do nas trafić, tak myślę... Tak, spowiedź - CUD odpuszczenia grzechów, miłosierdzie mnie ogarnia (oj, odczuwam to bardzo mocno!) :)
3. Sobota - minęła szybko, do 14 ogarnęłam się trochę w związku z jutrzejszym kolokwium z angielskiego i wtorkowym z jakiegoś przedmiotu, który niestety nie wiem jak się nazywa. A o 14.oo rozpoczął się dzień skupienia u sióstr kapucynek ;] Działo się, oj się działo! Żałuj, kto nie był :p
Pewnie dla każdej indywidualnie wiele się zadziało, dla mnie także. Myślę, że Pan Bóg pięknie zaplanował to wszystko: piątek spowiedź, sobota dzień skupienia z takimi odpowiedziami.
Ciekawe też doświadczenie - po pierwszym zapisanym na konferencji zdaniu wypisał mi się długopis. I tak mi dzisiaj Dobry (Bardzo Dobry :p) Człek wskazał, że nie bez powodu, bo czasem można się 'wypisać', a Słowo przejdzie obok nas, a przecież Słowo Boże jest ŻYWE.
"Ludzie przychodzą i odchodzą" i to jest właśnie czas tego odejścia... Dany na chwilę, a tak wiele uczynił dla mnie, dla mojego wnętrza. Jeśli czyta to ktoś, kto ma jakieś żale, urazy do kapłanów, kto doświadczył bólu z ich strony, kto został zgorszony ich zachowaniem i teraz postrzega przez pryzmat jednego takiego księdza wszystkich - mówię Ci: są dobrzy kapłani! Naprawdę są. Są kapłani, którzy są wierni. I może ja w swoim życiu też za mało właśnie takich księży spotkałam, ale patrząc na tego kapłana-zakonnika-kapucyna widzę więcej. Otworzyły mi się oczy - tak chyba mogę powiedzieć. Zresztą wzrok mi się poprawił nie tylko w patrzeniu na kapłanów, w wielu innych kwestiach (zresztą ważniejszych) także.
I właśnie tego dnia pojawiła się decyzja! Ważna (i od-ważna) decyzja, ale na razie pozostająca w sercu.
4. Niedziela Trójcy Świętej
Polecam ten artykuł: http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1009,ekonomia-trynitarna.html
Dużo wyjaśnia :)
W ogóle, to chcę Wam jeszcze dziś powiedzieć, że Bóg jest dobry. I że nigdy tak bardzo mocno nie byłam o tym przekonana.
Słońca (przede wszystkim w sercu) życzę! :)
Pax!